Koniec chińskiej, taniej siły roboczej
W Chinach rozpoczął się właśnie proces, który może sprawić, że obrazek mrowia ludzi rasy żółtej, wykonującej jakąś pracę za grosze odejdzie do lamusa historii. Kraj Środka zaczyna wkraczać bowiem na dobre w erę zaawansowanej robotyzacji.
Dawno, dawno temu, w krainie nazywanej Krajem Kwitnącej Wiśni (a bardziej oficjalnie Japonią) prężnie rozwinął się przemysł elektroniczny, doprowadzając aż do tego, że państwo to stało się jednym z niekwestionowanych liderów branży i wszelkich nowych technologii w ogóle. Obywateli popijających Sake i wcinających sushi obecnie generalnie kojarzymy z tym, co ultranowoczesne i wręcz odhumanizowane. Mało kto pamięta, że obecni giganci branży, tacy jak Sony, Panasonic, Toshiba i wielu, wielu innych, wszyscy zaczynali jako producenci sprzętu, który na tle konkurencji wyróżniała nie jakość, a… taniość. Kiedyś to właśnie japońskie elektroniczne „zabawki” uważano za nędzną, łatwo psującą się i generalnie kiepsko zrobioną, ale za to cenowo bezkonkurencyjną produkcję. Później dopiero ilość przeszła w jakość, której marki japońskie stawały i wciąż stają się często wyznacznikiem. Podobny los czeka zapewne Chiny i ich producentów. Firmy te mają jeszcze o tyle łatwiej, iż oprócz rynków zewnętrznych mają także do dyspozycji ogromny rynek własny. A ludzie mieszkający w tym przeuroczym kraju z roku na rok sami stają się coraz zamożniejsi.
Jedna z ważniejszych firm Kraju Środka (choć do liderów pod względem wielkości i ważności jej daleko) – Shenzhen Everwin Precision Technology zamierza właśnie przetestować model fabryki, w której całość pracy wykonywanej dotąd przez ludzi będą wykonywać wyłącznie roboty. Pozwoli to na zmniejszenie kadry ludzkiej o 90% (10% to ludzie, którzy będą niezbędni do obsługi maszyn i owego procesu, a więc nie „zwykli” robotnicy, tylko wykwalifikowani specjaliści). Dokładnie rzecz biorąc, liczba pracowników zostanie zredukowana z 1800 do zaledwie 200. Przypuszcza się, że roboty będą pracować wydajniej, firma szacuje, że zyska na tym rocznie 322 miliony dolarów. W regionie, w którym znajduje się fabryka planuje się, że ok. 500 innych takowych wkrótce przerzuci się na podobny model produkcji. Można przypuszczać, że klienci zyskają na tym o tyle, że prawdopodobnie poprawi to jakość towaru, może też obniży jeszcze ceny. Z drugiej strony może to postawić Chiny w obliczu kryzysu bezrobocia, przy którym problemy greckie czy hiszpańskie mogą wydać się błahostką…
Jeżeli szukacie jakiejś fajnej elektroniki dla siebie możecie sprawdzić artykuły z naszej gazetki (tutaj).
Źródło: europe.chinadaily.com.cn.